Biskupiec - Szczytno: ścieżka rowerowa zamiast pociągu

2017-04-19 12:35:43(ost. akt: 2017-04-19 12:34:55)
Dawna stacja kolejowa w Dźwierzutach

Dawna stacja kolejowa w Dźwierzutach

Autor zdjęcia: Władysław Katarzyński

Na pozbawionym torów nasypie linii kolejowej prowadzącej z Biskupca do Szczytna ma powstać trasa rowerowa. Ożywi to kilka leżących przy niej nieczynnych stacyjek, w tym w Kobułtach.
Dworzec w Biskupcu, rok budowy 1898. Ostatni pociąg pasażerski odjechał stąd 30 kwietnia 2010 roku. Zamknięte kasy, oblepione plakatami ściany, w sąsiedztwie toaleta publiczna. Poczekalnia jest czynna w określonych godzinach, chronią się w niej ci, którzy wracają busami lub autobusami do domu z pracy lub ze szkoły. Obecnie to stacja przelotowa, a kiedyś był to ważny węzeł kolejowy. Obok połączeń do Olsztyna i Ełku można było kiedyś dojechać pociągiem do Szczytna przez niewielkie miejscowości w gminie Biskupiec, jak Rudziska, Zabrodzie czy Kobułty. Uruchomiona w 1908 roku linia została zamknięta w czerwcu 1992 roku. Pasażerów było coraz mniej, pogarszał się stan torowiska, na pokonanie blisko 40 km odcinka pociąg potrzebował około godziny, a kolej nie miała środków na remont budynków stacji. Na części trasy szyny zostały rozebrane.

- Przedwojenne jeszcze budynki małych stacyjek są obecnie niezagospodarowane bądź służą jako mieszkania. Murowane, o spadzistych dachach. Większość z nich to zabytki, niektóre z początków ubiegłego wieku – opowiada Jan Leski, mieszkaniec Warszawy, były kolejarz, który od początku marca do późnej jesieni podróżuje po Polsce, „zaliczając” nieczynne przystanki kolejowe. Robi fotografie i opisy. Powstanie z tego kiedyś książka.

Jednotorowa trasa z Biskupca do Szczytna należała do najbardziej malowniczych w regionie. W znacznej części prowadziła przez lasy, morenowe wzgórza, rynnowe jeziora. Tereny od lat słabo zaludnione. Niektórzy badacze dziejów Warmii i Mazur uważają, że linia powstała ze względów militarnych, dla szybszego przemieszczania się wojska.
Jedną z nieczynnych stacyjek na wspomnianej trasie są Kobułty, duża wieś kilkanaście kilometrów od Biskupca. W centrum jest kościół rzymskokatolicki, ładnie zagospodarowany staw, plac zabaw dla dzieci, sklepy. A ponadto nieczynny kościół ewangelicki, pomnik z I wojny światowej, rozwalający się spichlerz, Zespół Szkół z arboretum. Niedaleko stąd leżą Łąki Dymerskie, rezerwat przyrodniczy, z których obecnie dobiega klangor żurawi.

- Gdzie jest stacja kolejowa? – pytam jakiegoś chłopca, który z kolegami wychodzi z kościoła. Podbiega do szosy wiodącej gdzieś w bok, pokazuje kierunek. Stacja jest niedaleko, z kilometr stąd.
- Mój dziadek pracował na stacji w Biskupcu jako kolejarz! – chwali się chłopak. – Ale już dawno jest na emeryturze. Dorabia w ochronie.
Po drodze przejazd kolejowy z zachowanym znakiem drogowym. Nieczynna stacja kolejowa z peronem leży na uboczu. Prowadzi do niej wąski bruk. Przy drodze informacja, że to własność prywatna. Na budynku tablica z nazwą jednej z firm ochroniarskich. Dach dawnej stacyjki w trakcie remontu, a może rozbudowy, obok niewysokie zabudowania gospodarcze. Dalej nie ma bruku, droga prowadzi w las.
Wokół nie widać żywego ducha. Torów jeszcze nie zdjęto, są zarośnięte zielskiem. W czasach kiedy stacja była czynna, sprzedawano tu bilety, a pociąg przejeżdżał kilka razy na dobę. Pasażerowie jeździli do Biskupca do pracy, a pociągi towarowe przewoziły płody rolne.
Mieszkańcy Kobułt na pytanie o swoją stację, machają ręką.
- Nic się obecnie nie opłaca! – mówi pan Edward, były pracownik leśny. – Podobno powstanie tu ścieżka rowerowa, ale co my będziemy z tego mieli? Może kilku rowerzystów zajrzy do sklepu.
Wcześniej były plany uruchomienia przejazdów drezyną turystyczną, ale wobec rozebrania części torowiska pomysł upadł. Kilka lat temu Stowarzyszenie „Przez Obronę Wartości Przyrodniczej dla Dźwierzut” rzuciło pomysł, aby zbudować ścieżkę rowerową na nasypie nieczynnej trasy kolejowej ze Szczytna do Biskupca, wzorem tej na dawnej trasie kolejowej Lidzbark Warmiński – Orneta.
23 lutego 2017 roku odbyło się spotkanie przedstawicieli samorządów gminnych, powiatowych, PKP, nadleśnictwa. Opracowano wstępny projekt zagospodarowanie torowiska przy dofinansowaniu środkami unijnymi.
Władysław Katarzyński



Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Warmia-Mazury zadupie z natury. #2226312 | 89.228.*.* 20 kwi 2017 10:06

    Najlepiej jeszce rozebrac Bartoszyce-Korsze, Czerwonka-Mragowo-Mikolajki, Korsze-Gizycko-Elk i tam tez zrobic sciezki. Autobusy tez nalezy ograniczyc lub polikwidowac bo wszyscy maja samochody. A zwienczeniem sukcesu bedzie corocznie obchodzony"dzien pieszego pasazera".

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. To jest dopiero "postęp" #2226362 | 83.6.*.* 20 kwi 2017 11:01

      cywilizacyjny... do czego doprowadzili Polacy, to ręce opadają. Sieć kolejowa powstała na początku ub. wieku i to konkretna sieć. Z której nic nie zostało

      Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

    2. slash #2225966 | 94.254.*.* 19 kwi 2017 17:41

      a może by tak drezynę proekologiczną czyli na energię słoneczną lub wiatrową? Atrakcja turystyczna była by rewelacyjna.! Uczyła by przy okazji i promowała odnawialne źródła energii. Sam bym się za to zabrał lecz "kolesie" do koryta nie dopuszczają a pomysły podkradają z partyzanta i realizują jako swoje własne po pewnym czasie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    3. nic się nie dzieje #2227185 | 81.15.*.* 21 kwi 2017 12:20

      Odgrzewany kotlet.O tej trasie mówiło się już parę lat temu.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    4. Aneta #2230173 | 77.113.*.* 24 kwi 2017 18:24

      Mieszkam w miejscowości położonej przy tych torach i w Zabrodziu nigdy nie było stacji. Ścieżki też nie będzie, bo włodarze nie potrafią się porozumieć i zdobyć pieniędzy na ten cel. Są natomiast ludzie walczący o kawałek torów pozostawiony między miejscowościami Grodziska i Rudziska. Jest nawet drezyna, która okazjonalnie kursuje na oczyszczonym kawałku torów. Niestety nie ma porozumienia pomiędzy gminami i koleją. Szkoda, bo widoki na zlotowisko żurawi i pozostały teren przy torach jest tak piękny, że nie do opisania. Trzeba to zobaczyć samemu.

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (12)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5