Mój ojciec nie dał się zastraszyć

2017-04-18 09:00:00(ost. akt: 2017-04-14 15:05:12)

Autor zdjęcia: Wu-ka

W Stanclewie na jednym z domów przy szosie wisi tablica, upamiętniająca istnienie tutaj przed wojną szkoły polskiej. W budynku, w którym się kiedyś mieściła, są obecnie mieszkania.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że język polski brzmiał w tutejszej szkole już znacznie wcześniej, bo w 1827 roku, 190 lat temu.

Wtedy właśnie, staraniem mieszkańców, szkołę wybudowano. Uczono w niej po polsku, bo polska ludność we wsi przeważała, a do podstawówki uczęszczało 38 uczniów. W 1853 roku było tu już ponad stu uczniów, a nauka odbywała się w języku niemieckim. Tylko religii uczono po polsku. Nauczycielem był Ignacy Kisielnicki.

Później w szkole niemieckiej lekcji w języku polskim już nie było.
Polacy, którzy zapisali się do Związku Polaków w Niemczech, w 1930 roku podjęli starania o utworzenie polskiej szkoły. Wśród inicjatorów powstania podstawówki był Jan Lubomirski, z wykształcenia muzyk, późniejszy zbieracz folkloru warmińskiego, polski działacz narodowościowy. Otwarto ją w budynku prywatnym 1 września 1930. Rodzice zapisali 16 dzieci. Nauczycielami byli w kolejności Władysław Stachowski, Lucjan Latosiński , Bronisław Chabowski, Leon Kauczor, Stanisław Budych oraz Joachim Kokowski. Szkoła istniała do 1939 roku, do wybuchu wojny. Jak w przypadku innych szkół polskich i w Stanclewie były naciski na rodziców ze strony miejscowych niemieckich nacjonalistów, żeby dzieci do podstawówki nie posyłali. Prześladowano także nauczycieli. Niektórych wydalono z ówczesnych Prus Wschodnich.

Po wojnie szkołę uruchomiono 1 września 1945 roku w budynku szkoły poniemieckiej. Tam, gdzie istniała szkoła polska utworzono izbę pamięci. Znalazły się m. in. ławki, tablica, tabliczki do pisania.
Dzisiaj Stanclewo, wieś w gminie Biskupiec, własnej szkoły nie ma, dzieci chodzą do Bredynek.
— Nie ma też już śladu po izbie pamięci! — wyjaśnia jeden z mieszkańców domu, gdzie istniała szkoła. — Jak myśmy się tutaj przeprowadzili, to już żadnych pamiątek nie było.
Tyle mieszkaniec Stanclewa. Jak mi kiedyś wyjaśnił ówczesny dyrektor Muzeum Warmii i Mazur Janusz Cygański, eksponaty z izby pamięci zostały w latach 70. przewiezione do muzeum.
Większość uczniów przedwojennej szkoły polskiej w Stanclewie nie żyje. Niektórzy zmarli tutaj, inni w Niemczech. W Olsztynie mieszka Maciej Kokowski, prawnik, syn ostatniego kierownika szkoły.
— Obejrzałem sobie kiedyś w Domu Gazety Olsztyńskiej wystawę „Śladami szkół polskich na Warmii” i z satysfakcją znalazłem na fotografii z tamtych lat lat mojego tatę — mówi pan Maciej, pokazując znajdujące się w domu zdjęcia rodzinne i wypisy z gazet. — Nie dał się Niemcom zastraszyć, wytrwał w szkole do końca.
Joachim Kokowski urodził się w powiecie złotowskim. Zdobył wykształcenie nauczyciela w Seminarium Nauczycielskim w Rogoźnie Wielkopolskim. Funkcję kierownika Katolickiej Szkoły Polskiej w Stanclewie objął w październiku 1938 roku. We wrześniu 1939 roku, po zamknięciu szkoły przez Niemców, został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym w Hohebruch.
— Po wojnie tata wrócił do pracy w zawodzie nauczycielskim — opowiada Maciej Kokowski. — Uczył w Szkole Podstawowej nr 2 w Olsztynie, potem w handlówce. Przeszedł na emeryturę jako adwokat. Zmarł w 1973 roku w Pile, dokąd się przeniósł.
W Domu Pracy Twórczej Sorboma w Biskupcu można obejrzeć kilka zdjęć z przedwojennej szkoły polskiej w Stanclewie. A i w samej wsi pamięć o tamtych czasach nie zaginęła. Kilka lat temu zorganizowano tutaj spotkanie z córką Władysława Stachowskiego, pierwszego polskiego nauczyciela. Wiejska świetlica była pełna.
Wśród nielicznych turystów, jacy zaglądają do Stanclewa, niewielu przyjeżdża tutaj, żeby obejrzeć budynek dawnej szkoły polskiej. Przestali już też pytać o nią dziennikarze. I jednych, i drugich bardziej interesuje dom nad jeziorem Jełmuń, własność Roberta i Anny Lewandowskich. Ale zobaczyć na żywo najlepszego polskiego piłkarza i jego żonę, zdarza im się nadzwyczaj rzadko.
Władysław Katarzyński



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Warnijok #2225519 | 217.99.*.* 19 kwi 2017 00:24

    Cóż za historia! :-D A może byście napisali obywatelami jakiego państwa byli ci bojownicy o polskość (podpowiem - Rzeszy Niemieckiej), na co płynęły lewe pieniądze z warszawy (podpowiem - na wywołanie takiej samej wojny domowej jak na Śląsku) i gdzie znalazły się rodziny tych bojowników po wojnie (podpowiem - w RFN) :-D

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Naplywowa Warmiaczka #2870217 | 5.173.*.* 17 lut 2020 16:33

    Zawszs mnie interesowała historia, szczególnie tych terenów, to że ludzie przed sobą i szczególnie przed wojną walczyli o polskość to jest coś niesamowitego. Mieszkając tutaj siła rzeczy musieli być obywatelami tego kraju. Jak czytam taka naganne opinie to ten człowiek nie zdaje sobie sprawy co pisze, na pewno ktoś ten pochodzi z tych wpływowych, już się tacy nie zdarzają, wiele olsztyńskich ulic związane jest z osobami, które walczyły o polskość, właśnie za pieniądze polskie, nie ma czego się wstydzić. Przyplacaly te osoby często swoim życiem. Byli zsylani do obozów koncentracyjnych itd. Ludzkie dramaty powinny być przestrogą dla tych którzy myślą, że wszystko jest pewne i nie odebrane. Po prostu można być z tych ludzi dumny.

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5