Biskupczanie znajdą pretekst, żeby się zintegrować

2017-03-23 12:00:00(ost. akt: 2017-03-23 18:02:13)
Przemysław Getka

Przemysław Getka

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

W Biskupcu dobrze się mieszka. Mówią o tym nie tylko statystyki, ale przede wszystkim sami mieszkańcy. Nikt nie narzeka na nudę. Ci, którzy opuścili Biskupiec, wracają do niego z sentymentem. Andrzej Kołodyński wyjeżdżać nie zamierza.
Andrzej Kołodyński, biskupczanin od urodzenia, nigdy nie myślał żeby wyrwać się z rodzinnego miasteczka. — Ja widzę tu perspektywy — mówi z przekonaniem. — To dobre miasto do codziennego życia.
Teraz pan Andrzej mieszka w Rukławkach, ale...— Wsiadam w auto i w dwie minuty jestem już w Biskupcu. Zero korków! — śmieje się.
Jego córka mieszka w Gdańsku. — Ale wraca tu, kiedy tylko ma okazję — opowiada. — Uważam, że kiedy już się zachłyśniemy wielkomiejskimi życiem, to tęsknimy za swoją małą miejscowością. Wtedy tak najbardziej ją doceniamy.
Zdaniem pana Andrzeja mieszkanie w Biskupcu ma same zalety: — Przede wszystkim łatwiej jest się zorganizować. Wszyscy się znamy i to wychodzi na plus!
Pan Andrzej wie, co mówi, bo zarządza Biskupieckimi Morsami. — Osiem lat temu rozpocząłem przygodę z morsowaniem. Zobaczyłem, że kilka osób też kąpie się na własny rachunek. To czemu by nie kąpać się razem?
Mieszkańcy Biskupca chętnie podchwycili ten pomysł. I co niedzielę spotykają się nad Słonecznym Brzegu nad jeziorem Dadaj. — To też pretekst, żeby się zintegrować. Bo po wspólnej rozgrzewce i kąpieli jest potem czas na herbatę.
Okazało się, że wśród miłośników zimnych kąpieli znaleźli się też biegacze. — Przyszła więc kolej na następną aktywność — mówi pan Andrzej.
Biskupieckie Morsy rozsławiły swoje miasteczko. Przyciągają wielu chętnych na Dadajowy Zlot Morsów.
Co sprawia, że w Biskupcu dobrze się żyje? — Małe miasteczko nie jest już synonimem zacofania czy gorszej jakości życia. Bywa przeciwnie. I tak jest właśnie z Biskupcem — mówi burmistrz Biskupca Kamill Kozłowskiego. I dodaje: — Miasto rozwija się inwestycyjne nie tracąc przy tym swojego uroku. Powstają nowe miejsca pracy, zyskujemy dofinansowanie na szereg przedsięwzięć, a jednocześnie nie tracimy ducha Cittaslow, ducha dobrego, spokojnego życia.
Mariusz Bojarowicz, dyrektor Centrum Kultury, Turystyki i Sportu w Biskupcu dba, żeby mieszkańcy atrakcje mieli przez cały rok, a nie tylko w sezonie letnim. — Stąd pomysł na cykl spotkań „Biskupiec pełen możliwości”. Zapraszamy dawnych mieszkańców Biskupca, którzy wyjechali z miasta i coś osiągnęli. Ale chcemy też pokazywać tych, którzy z różnych powodów postanowili u nas zamieszkać — opowiada Bojarowicz.
Dzięki prężnej działalności Centrum, mieszkańcy na nudę nie mogą narzekać. — Przed nami warsztaty tańca dla chętnych, zupełnie za darmo. Kabarety rozbawią mieszkańców, a teatr jeszcze bardziej się rozwinie. Zależy nam, żeby młodzi ludzie zobaczyli, że to miasto daje możliwości — mówi Bojarowicz.
W Biskupcu też nie brakuje chętnych do ożenku. Jak udało się dowiedzieć w Urzędzie Stanu Cywilnego rocznie zawieranych jest blisko 100 małżeństw. W 2015 roku było 55 ślubów rocznie.

Aleksandra Tchórzewska
a.tchorzewska@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5